sobota, 2 czerwca 2012

Rozdział siódmy


Po śmierci Louisa One Direction przestało działać. Chłopcy byli zbyt załamani, by cokolwiek robić. Nie mieliśmy siły na najprostsze rzeczy… Nie mogliśmy jeść, spać, myśleć o kimś innym niż Lou. Wszystko sprawiało nam ból. Nie wiedzieliśmy, co ze sobą począć, było nam źle. W każdej nawet najprostszej czynności dostrzegaliśmy Louisa. Zastanawialiśmy się, co on by zrobił w danej sytuacji. Kiedy rano wchodziłam do salonu, wciąż słyszałam jego śmiech. Ale jego nie było...  Mimo to, Niall, Liam, Harry, Zayn oraz Louis, który dla Directionerek nadal był żywy w ich sercach, mieli fanki.  Te prawdziwe, które kochały ich całą sobą. Te, dla których śmierć nie była przeszkodą. Widziałam je wszędzie, gdziekolwiek tylko poszłam – na ulicy, w parku, w kościele, na cmentarzu… Nie mam pojęcia, jak je poznawałam, ale potrafiłam wyczuć, że to one. Niektóre z nich mnie poznawały. Widywały mnie na zdjęciach z Louisem, na spacerach, na pogrzebie… Czasami podchodziły do mnie, mocno przytulały i po prostu mówiły „Bądź silna. On tak naprawdę nie umarł, cały czas żyje w tobie. Wiem, że jest ci ciężko, ale nie wolno ci się poddać. On by tego nie chciał.” Zawsze wtedy płakałam. Od jednej z dziewczyn dostałam list.

„                                                     Kochana Valentine!
           Wszystkim nam, Directionerkom, jest bardzo ciężko po stracie Louisa. Nasz
ból nie może jednak równać się z tym, co czujesz Ty. W końcu to Ty byłaś jego dziewczyną,
znałaś go tak dobrze, jak parę milionów dziewczyn na świecie mogło tylko marzyć.
       Chcę Ci tylko powiedzieć, że miałaś cholerne szczęście go poznać. Pamiętam Cię jeszcze ze szkoły i widać, że dzięki niemu w końcu byłaś szczęśliwa. Widywałam Cię czasami w sklepach, na chodniku i nie było porównania z TAMTĄ dziewczyną, która miała obdarte ubrania, siniaki na ciele i nieszczęśliwy wyraz twarzy. To nie byłaś prawdziwa Ty. Dzięki Louisowi w końcu odnalazłaś siebie, byłaś niczym najwspanialsza dziewczyna na ziemi. On dodawał Ci skrzydeł. Wiem, jak bardzo musi być Ci ciężko po jego śmierci. W Twoim życiu zostali tylko prawdziwi przyjaciele, ale pamiętaj, że istnieją też inne osoby, na które zawsze możesz liczyć. Prawdziwe Directionerki.  Zawsze marzyłyśmy o tym, by Cię poznać. By poznać tę dziewczynę, dzięki której z twarzy Louisa nie schodził uśmiech.
      Nadal marzymy chociażby o rozmowie z Tobą. Bądź silna, a jeśli tylko coś złego znowu wydarzy się w Twoim życiu, nie bój się, po prostu powiedz o tym. Komukolwiek. Będziemy zawsze przy Tobie, gotowe do pomocy. Pamiętaj, że Louis czuwa nad Tobą. Nigdy się nie poddawaj. Jesteś wspaniała. xx
                                                                                                                              Sophia ’'

Ten list jest u mnie w szafce do dzisiaj. Kiedy tylko czuję się źle, sięgam po niego. Nie poprawia mi humoru, ale przynajmniej wiem, że ktoś o mnie pamiętał. Jest mi jednak ciężko go czytać, gdyż dziewczyna, która go napisała – Sophia w zeszłym miesiącu została pobita na śmierć. Przypomniało mi się wtedy, jaka ona była. Śliczna, niska ruda dziewczyna o ogromnych orzechowych oczach i wielkim sercu. Mogłam się z nią nawet kiedyś przyjaźnić, gdyby nie to, że w czasie kiedy chodziłam do szkoły nie chciałam mieć przyjaciół.  Chciałam być samotną dziewczyną, której nikt nie kochał. Może chciałam wzbudzać w ludziach współczucie? Chciałam, żeby w końcu ktoś mnie dostrzegł? Nie wiem... Nie wiem, jak w tamtych czasach mogłam tak wytrzymać. Istnieją bowiem dwie rzeczy, które nadają życiu sens – przyjaźń i miłość. Kiedy mijam Directionerki czuję się jak jakaś cholerna egoistka. Mam ochotę skakać, cieszyć się, wrzeszczeć do nich „Louis jest tutaj, będziemy mieli dziecko!”. Wiem jednak, że nie mogę. Zostałabym zapewne wtedy uznana za wariatkę. Współczuję tym dziewczynom, które żyją z wielką dziurą w sercu. Dziurą po stracie idola, chłopaka,  który  był dla nich wzorem. Był dla nich wszystkim, znaczył wiele. A potem zginął. Zginął jak każdy inny człowiek. Jego serce przestało bić. Miał piękny pogrzeb, na którym się pojawiły. Pogrzeb wypełniony spazmatycznym łkaniem, strasznym lamentem wielu osób. Bólem…
      ____________________________________________________
Mimo, że żadnej akcji w tym rozdziale nie było, mam nadzieję, że się Wam spodobał.Dziękuję za wszystkie miłe słowa, jesteście kochane, dziewczyny.Love You all xx

6 komentarzy:

  1. kurde kocham Cię za to jak piszesz :) jesteś niesamowita dziewczyno. Szkoda tylko, że taki krótki, ale za to bardzo prawdziwy :> ♥
    @_let_it_go_

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże, kocham Cię po prostu!
      cudnie się czyta takie komentarze, dziękuję :) ♥

      Usuń
  2. Krótki, ale świetny :D kurde nie lubie sobie wyobrażać że któryś z 1D nie żyje..ale na szczęście to nie prawda :D
    Czekam na kolejny xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki Bogu nieprawda.. ;)
      no i dziękuję, skoro mówisz, że świetny :D xx

      Usuń