niedziela, 15 kwietnia 2012

PROLOG

Siedziałam, zastanawiając się nad tym, co było. Nad tym, co jest teraz. Nad tym, co będzie później. Popatrzyłam na kwiaty położone na ziemi, którą został przysypany grób. Ta dziura, z której On już nie wyjdzie. Byłam wściekła. Wściekła na Boga, na siebie, na cały świat. 

Jak mógł mi to zrobić? Jak mógł to zrobić nam wszystkim? Odszedł. Po prostu odszedł… Zostawił nas tutaj. Nic już nigdy nie będzie takie samo. Zaczął padać deszcz, zerwał się silny wiatr. Spojrzałam na krzyż wbity w świeżą ziemię. Napis na tablicy sprawił, że nie wiedziałam,  co szybciej spływa po mojej twarzy. Deszcz czy łzy? Zamknęłam oczy, myśląc, że to jest jakaś cholerna pomyłka. Nie była. Litery nadal układały się w te same słowa:

Louis William Tomlinson

* 24.12.1991

† 01.04.2013


________________________________________________________
Nie wiedziałam, czy zdecyduję się na pisanie opowiadania, lecz wena dała o
sobie znać w najmniej odpowiednim momencie, no i macie...
Na razie tylko prolog, pierwszy rozdział może i jutro, jeśli dam radę.
No tak, możecie mnie znaleźć na twitterze @__Bluebiird
Love You all xx

2 komentarze:

  1. jak można uśmiercać Lou już w prologu :< mam nadzieję, że jakaś cudowna siła lub magia go ożywi i wyjdzie z tego grobu cały! :D

    OdpowiedzUsuń