poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Rozdział pierwszy



Leżałam w ubraniach na swoim łóżku i gapiłam się w sufit, tak samo jak przez ostatni tydzień. Po głowie chodziła mi tylko jedna myśl „DLACZEGO?!” . Nie wiedziałam, jakim sposobem mogę jeść, czytać, spać, oddychać… Jak w ogóle mogłam bez niego żyć? Los jest taki niesprawiedliwy. Zacisnęłam oczy, żeby powstrzymać łzy wzbierające się pod powiekami. Usiadłam i zobaczyłam coś, co sprawiło, że nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. Obok mnie znajdował się Louis. Wyglądał identycznie, jak w dzień swojej śmierci. Patrzył na mnie i uśmiechał się smutno. Myślałam, że mam jakieś halucynacje. Zamknęłam oczy, po czym otworzyłam je ponownie. Nadal tam był. Zaśmiał się. W jego spojrzeniu było tyle wszystkiego. Miłość. To było najbardziej dostrzegalne. Patrzył na mnie tak, jak co dzień od trzech lat. 

- Nie wierzysz w to, że tu jestem, prawda? – powiedział z wesołym błyskiem w oczach

- Ja, ja… To jest… Ale jak? 
- Normalnie. Kochasz mnie. A ludzie, których kochamy nigdy, przenigdy nas nie opuszczają. Zawsze są z nami, niezależnie od sytuacji. Nieważne, czy żywi, czy martwi. Tylko ty możesz mnie zobaczyć. Możesz poczuć mój dotyk. To tak, jakbym żył, prawda?
- O Boże, nie mogę w to uwierzyć. To jesteś naprawdę ty!
- Oczywiście, że ja, Vi. Dlaczego jesteś sama? Och, gdybym tylko mógł skopałbym Stylesowi tyłek.
- Hmm, przekażę mu to od ciebie.
Zaśmiał się uroczo, tak jak zwykle. Przytulił mnie do siebie. Lou nie kłamał, naprawdę mogłam go poczuć.
- Tęskniłem za tobą, nawet nie wiesz jak bardzo – powiedział po czym pocałował mnie. Dotyk jego ust jest jedną z niewielu rzeczy, których nie da się zapomnieć. Były takie miękkie, ciepłe. Czułe, jak cały on. Kiedy w końcu się od siebie oderwaliśmy, uśmiechnęłam się lekko. 
- To naprawdę tak, jakbyś żył… Ty możesz czuć to, co ja robię?
- Dzięki Bogu, mogę. Nie mogę oddychać, jeść i robić wielu innych rzeczy, ale mogę czuć. 
- Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że tu jesteś.
- Wiem, ja cieszę się nawet bardziej. Ale wiesz? Nigdy cię tak naprawdę nie opuściłem. Zawsze byłem, jestem i będę tutaj. W twoim sercu, kochanie. Tak samo, jak ty w moim. 
Łzy popłynęły po moich policzkach. Byłam taka szczęśliwa. 
- Nie płacz, proszę cię – powiedział także ze łzami w oczach.
- Dobrze, nie będę, postaram się. Ale… Czuję się, jakbym urodziła się na nowo – odpowiedziałam.
Spojrzał na mnie. 
- Kocham Cię, Vi. Najmocniej na świecie.
- Ja ciebie też kocham. 
Przytuliłam się do niego, po czym zasnęłam w jego ramionach. 
________________________________________________________
No to pierwszy. Przepraszam, że taki krótki. Jak wrócę ze szkoły dodam dłuższy,
obiecuję. Jeśli już to czytacie, to skomentujcie.
Love you all xx

6 komentarzy:

  1. Nie mogę znieść, że uśmierciłaś Lou już na samym początku :p ale wiem, że to planowane więc czekam na kolejny rozdział ;) @EleanorIsMyIdol

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. planowane, planowane. oglądałam 'Ranczo' i wpadło mi to do głowy. :D

      Usuń
  2. omfg ! uwielbiam takie książki i jestem pewna, że również z każdym rozdziałem będę wielbić coraz bardziej twojego bloga ♥ gratuluję naprawdę świetnego pomysłu ! czekam na kolejny ! xx
    @carrotsattack

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojej, dziękuję. ♥ nie jestem pewna, czy następny Ci się spodoba, ale cóż.. miejmy nadzieję. ;) x

      Usuń
  3. ej wiesz co ci powiem że masz booooooski blog <3xx

    OdpowiedzUsuń