Leżałam w
ubraniach na swoim łóżku i gapiłam się w sufit, tak samo jak przez ostatni
tydzień. Po głowie chodziła mi tylko jedna myśl „DLACZEGO?!” . Nie wiedziałam,
jakim sposobem mogę jeść, czytać, spać, oddychać… Jak w ogóle mogłam bez niego
żyć? Los jest taki niesprawiedliwy. Zacisnęłam oczy, żeby powstrzymać łzy
wzbierające się pod powiekami. Usiadłam i zobaczyłam coś, co sprawiło, że nie
mogłam wydusić z siebie ani słowa. Obok mnie znajdował się Louis. Wyglądał
identycznie, jak w dzień swojej śmierci. Patrzył na mnie i uśmiechał się smutno.
Myślałam, że mam jakieś halucynacje. Zamknęłam oczy, po czym otworzyłam je
ponownie. Nadal tam był. Zaśmiał się. W jego spojrzeniu było tyle wszystkiego.
Miłość. To było najbardziej dostrzegalne. Patrzył na mnie tak, jak co dzień od
trzech lat.
- Nie wierzysz w to, że tu jestem, prawda? – powiedział z wesołym błyskiem w
oczach
- Ja, ja… To jest… Ale jak?
- Normalnie. Kochasz mnie. A ludzie, których kochamy nigdy, przenigdy nas nie
opuszczają. Zawsze są z nami, niezależnie od sytuacji. Nieważne, czy żywi, czy
martwi. Tylko ty możesz mnie zobaczyć. Możesz poczuć mój dotyk. To tak, jakbym
żył, prawda?
- O Boże, nie mogę w to uwierzyć. To jesteś naprawdę ty!
- Oczywiście, że ja, Vi. Dlaczego jesteś sama? Och, gdybym tylko mógł skopałbym
Stylesowi tyłek.
- Hmm, przekażę mu to od ciebie.
Zaśmiał się uroczo, tak jak zwykle. Przytulił mnie do siebie. Lou nie kłamał,
naprawdę mogłam go poczuć.
- Tęskniłem za tobą, nawet nie wiesz jak bardzo – powiedział po czym pocałował
mnie. Dotyk jego ust jest jedną z niewielu rzeczy, których nie da się
zapomnieć. Były takie miękkie, ciepłe. Czułe, jak cały on. Kiedy w końcu się od
siebie oderwaliśmy, uśmiechnęłam się lekko.
- To naprawdę tak, jakbyś żył… Ty możesz czuć to, co ja robię?
- Dzięki Bogu, mogę. Nie mogę oddychać, jeść i robić wielu innych rzeczy, ale
mogę czuć.
- Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że tu jesteś.
- Wiem, ja cieszę się nawet bardziej. Ale wiesz? Nigdy cię tak naprawdę nie
opuściłem. Zawsze byłem, jestem i będę tutaj. W twoim sercu, kochanie. Tak
samo, jak ty w moim.
Łzy popłynęły po moich policzkach. Byłam taka szczęśliwa.
- Nie płacz, proszę cię – powiedział także ze łzami w oczach.
- Dobrze, nie będę, postaram się. Ale… Czuję się, jakbym urodziła się na nowo –
odpowiedziałam.
Spojrzał na mnie.
- Kocham Cię, Vi. Najmocniej na świecie.
- Ja ciebie też kocham.
Przytuliłam się do niego, po czym zasnęłam w jego ramionach.
________________________________________________________No to pierwszy. Przepraszam, że taki krótki. Jak wrócę ze szkoły dodam dłuższy,
obiecuję. Jeśli już to czytacie, to skomentujcie.
Love you all xx
Nie mogę znieść, że uśmierciłaś Lou już na samym początku :p ale wiem, że to planowane więc czekam na kolejny rozdział ;) @EleanorIsMyIdol
OdpowiedzUsuńplanowane, planowane. oglądałam 'Ranczo' i wpadło mi to do głowy. :D
Usuńomfg ! uwielbiam takie książki i jestem pewna, że również z każdym rozdziałem będę wielbić coraz bardziej twojego bloga ♥ gratuluję naprawdę świetnego pomysłu ! czekam na kolejny ! xx
OdpowiedzUsuń@carrotsattack
ojej, dziękuję. ♥ nie jestem pewna, czy następny Ci się spodoba, ale cóż.. miejmy nadzieję. ;) x
Usuńej wiesz co ci powiem że masz booooooski blog <3xx
OdpowiedzUsuńDziękuuuuuuję ♥ xx
Usuń